Marek Grala jest ozdobą Płocka – napisał Piotr Kuncewicz w Leksykonie Pisarzy Polskich.
Ale to o wiele za mało, bo Marek Grala był sercem Płocka. Nie rafineria, nie katedra, tylko On, skromny poeta, pracownik ośrodka kultury, był bijącym sercem tego miasta. Marek był znanym w całej Polsce poetą, ale dla nas, płocczan, był z jednej strony kustoszem kulturowej pamięci miasta, depozytariuszem wspomnień i wiedzy o najważniejszych płockich artystach (Themersonach, Urszuli Ambroziewicz, Zbyszku Atemborskim i dziesiątkach innych), redaktorem fundamentalnych książek o płockiej kulturze, dobrym duchem najistotniejszych wydarzeń artystycznych kilku ostatnich dziesięcioleci, a z drugiej strony był wciąż patrzącym w przyszłość wychowawcą, patronem i niezrównanym opiekunem kolejnych pokoleń płockiej młodzieży.
Marek Grala był mistrzem, przyjacielem i duchowym ojcem niezliczonej ilości młodych płockich artystów (pisarzy, malarzy, fotografików, filmowców), z których wielu osiągało dzięki niemu sukcesy w Polsce i na całym świecie, ale przede wszystkim zawdzięczało Mu świadomość własnej wartości, niezależność i artystyczną godność. Tę godność, którą On – niepozorny, niewysoki brodacz – emanował w sposób absolutnie niepowtarzalny i wspaniały.